Ściąganiu na egzaminie mówimy wprawdzie stanowcze nie, ale co ze ściąganiem egzaminów? Naszym zdaniem trzeba powiedzieć temu procederowi równie stanowcze tak. Poniżej wywiad z Rafałem Młodzkim, jednym z twórców internetowego archiwum egzaminów archiwumegzaminow.pl, którego pomysł wydał nam się warty afirmowania przez wielkie A.
[Pełna wersja (bez „[…]”) w archiwumegzaminow.pl]
Jak powstało archiwumegzaminow.pl? [traktor]
A znasz może historyjkę o Jimie i Jamesie z hotornot.com? [Rafał Młodzki]
Nie.
Od opowiedzenia podobnej historyjki mógłbym w tym miejscu zacząć. Zresztą byłoby lepiej, gdybyś to ty tę historyjkę przytoczyła, ale niestety nie przygotowałaś się, nie znasz jej i nasza rozmowa będzie musiała trochę starcić na dynamizmie.
Ad rem, proszę.
Opowieść o Jimie i Jamesie to chwytająca za serce historyjka o dwóch sympatycznych chłopakach z amerykańskiej prowincji, którzy mieli marzenie i odważyli się je zrealizować. Sam pomysł narodził się w ich głowach spontanicznie. Był dla nich z jednej strony ciekawym wyzwaniem, a z drugiej strony czuli, że gdy go zrealizują, to ta realizacja choć na chwilę pozwoli zapomnieć zbolałej ludzkości o nękających ją problemach. Postanowili więc pomnożyć ilość dobra w świecie przez czynnik większy od jedności i wzięli się konkretnie do roboty. Dzięki temu można obecnie cieszyć się efektami ich pracy.
Ej, to niby trochę, tak jak wy…
Tak, z jedną tylko różnicą - Jim i James działali w dość szeroko rozumianej branży rozrywkowej, obszarem naszego zainteresowania jest zaś edukacja.
[…]
No dobrze, to powiedz mi w takim razie, ile już macie egzaminów w swojej bazie, ile wizyt dziennie, i tak dalej. Liczby, konkretne liczby proszę.
Obecnie w archiwum znajduje się ponad sto egzaminów. Codziennie przybywają nowe. W ostatnim tygodniu odwiedzało nas średnio 170 osób dziennie. Przez miesiąc istnienia, fakt ściągnięcia egzaminu, w statystykach odnotowano ponad 2000 razy! Transfer w lutym przekroczył kilkaset megabajtów.
Jak na internet, gdzie wszystko liczy się w milionach, miliardach i pierdyliardach, to te liczby nie rzucają na kolana…
Pewnie tak, ale to dopiero początki, a te bywają trudne. Krzepiąca jednak wydaje mi się taka obserwacja - w ostatnim miesiącu, można było zauważyć następującą prawidłowość - w każdym tygodniu liczba odwiedzających podwajała się. Jeśli taka tendencja utrzymała by się przez rok, to mielibyśmy jakieś 1000000000000000 odwiedzin tygodniowo, czyli zdaje się coś rzędu twoich pierdyliardów… Tak spektakularnie pewnie nie będzie, ale umiarkowanego choćby sukcesu jestem pewien.
Na czym swoją pewność opierasz?
Podeszliśmy do sprawy profesjonalnie. Odrzuciłem moje uprzedzenia do praktycznych zastosowań informatyki, które uważałem do niedawna za siki. I nie żałuję tej zmiany. Pisanie rzeczy użytecznych daje mnóstwo satysfakcji z kilku względów. Nasz zapał przełożył się na porządną pracę. Łukasz Borowicki - drugi twórca archiwum, który jest muzykiem, nie dopuściłby zresztą by fuszerka ujrzała światło dzienne - jest w końcu muzykiem i to nie byle jakim, bo jazzowym i lubi jak wszystko idealnie gra. A jak wszyscy wiemy, wykonanie dobrej roboty, to ważna składowa sukcesu. Teraz tylko trochę szczęścia, na brak którego, przyznam, raczej nie narzekamy.
Tak z ciekawości - jak wygląda promowanie strony w internecie?
Ogólnie, to dobrym źródłem odwiedzających są wyszukiwarki - głównie google. W naszym jednak przypadku, ta idea średnio się sprawdza. Studenci szukają zbyt dużej ilości różnych rzeczy w trakcie sesji i trudno skutecznie - użyje wstrętnego języka - wytargetować się na wszystkie te frazy. Znacznie prościej zdobyć ruch np. wśród gimnazjalistów. Wiadomo - szukają testów gimnazjalnych, robi się stronę pod to czego szukają i daje przekierowania do strony głównej. Tutaj okazało się to dość skuteczne [wpisz w onet.pl ‘testy gimnazjalne’ i pierwsza strona która wyskoczy to będzie właśnie nasze archiwum] i przyznam, że to nas trochę boli…
A ponoć od przybytku głowa nie boli…
Niezupełnie - nasza strona miała być stroną tworzoną przez studentów i dla studentów. W tej chwili klimat jest aintelektualny. Główny ruch wytwarzają właśnie gimnazjaliści i szóstoklasiści do spółki z kandydatami na policjantów… Żebyś widziała te komentarze. Naprawdę się przeraziłem, gdy je czytałem po raz pierwszy.
Jakiś przykład?
Na stronie, na środku której znajduje się wielki przycisk „ściągnij egzamin”, pisze jakiś bardzo rozgarnięty szóstoklasista - cytat być może niedosłowny - “gDZie som te teSty do RoZwIOnzania, do dUpY taKA strONka”. Nie o czymś takim marzyliśmy tworząc tę stronę.
No dobrze, a czy jak student wejdzie na waszą stronę to znajdzie coś dla siebie?
W tej chwili ledwie kilkadziesiąt egzaminów, np. kolokwia z łaciny, sporo egzaminów z przedmiotów ścisłych, trochę egzaminów wstępnych, test z ontologii, chyba jest też test z epistemologii. Ale przypomnę - jeśli studenci wezmą sobie imperatyw kategoryczny do rozumu i zaczną dodawać egzaminy, marząc by ich dodawanie stało się powszechnym zwyczajem, sytuacja zmieni się diametralnie - w krótkim czasie, w archiwum znajdą się wszystkie egzaminy. Logo naszej strony ładnie ilustruje to hasło “jest wszystko”.
[…]
Coś jeszcze do listy życzeń?
Podjerzewam, że odwiedzający archiwum będą zadowoleni, z tego, że wiedzą, że taka strona istnieje, i nie wydaje mi się, żebym wciskał jakąś ciemnotę. Ach - zapomniałbym - dla tych, którzy dodadzą najwięcej egzaminów w marcu - oprócz poczucia satysfakcji - nagroda rzeczowa!
Umieram z ciekawości jaka…
Super seksowna koszulka.
Dla facetów też?
Tak, zapewniam, że nie gejowska. Można powiedzieć, że jedna wersja jest superdamska, a druga supermęska. […]